wtorek, 20 maja 2014

Walcz! Walcz! Walcz!

Dzień jako tako udany.
Jako tako, bo zjadłam dziś dziwne śniadanie. Byłam cholernie głodna. Zjadłam mini omlet, wypiłam kawa z mlekiem i dalej to samo. A kawa z mlekiem, to zawsze było dla mnie wybawienie. Jeżeli np byłam głodna, to idąc do Maca (najbliżej szkoły hehehe) zamawiałam właśnie kawę z mlekiem. Nienawidzę fastfoodów i nigdy ich nie jadam (z wyjątkiem pizzy, ale postanowiłam jej się nie tykać).
Znalazłam w barku "ciasteczka figowe, z mąki razowej, słodzone miodem". Miały 220 kcal. Cóż, była dopiero 6.10 rano, więc uznałam, że i tak je spalę.
Były po prostu pyszne.
Miałam wyrzuty sumienia do 10 rano. Potem zjadłam jeszcze 2 wafle ryżowe  i mały jogurt (150).
Do siłowni zjadłam łącznie 550 kcal.
Potem... 2h 30 minut ćwiczeń! W tym godzina BUP (brzuch, uda, pośladki). Cóż, spaliło się.
Po siłowni wypiłam jeszcze tylko jogurt light (120).
W domu zjadłam sałatkę (warzyw i owoców<z pewnymi wyjątkami> nie wliczam). Składała się z sałaty, pomidorów i ogórków.
Mój dzisiejszy bilans to 670 kcal.  400 zjadłam na śniadanie i teraz tego nie żałuję. Zaspokoiłam chęć na słodkie, no i wiadomo, wszystko pięknie się spaliło. Poza tym, te ciastka były faktycznie zdrowszą alternatywą od normalnych.
Piję podczas ćwiczeń 1,5 l wody. Jestem mokra, kiedy kończę. Czyli ma to sens. Tak sądzę.



Trzymajcie się:*
Bądźcie silne.
Walczcie o marzenia...

7 komentarzy:

  1. Jedzenie ogromnego (w stosunku do reszty posiłków) śniadania to ponoć najlepszy sposób na schudnięcie ;) Dobrze zrobiłaś, głupotą jest np. jedzenie dwóch kromek wasy na śniadanie i dwóch bułek z serem na kolację :P
    Idzie Ci super, ćwicz dalej, a szybko zobaczysz efekty :) Trzymam kciuki!

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny bilans :) a z tym słodkim na śniadanie to prawda, najlepiej wtedy zjeść bo ma się czas na spalenie tego :)) Oby tak dalej :**

    OdpowiedzUsuń
  3. Bilans i tak wyszedł świetny, a lepsze ciasteczka na śniadanie niż napad :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Bilans i tak jest okej i mam nadzieje,że dzisiaj też dałaś rade ;)
    Powodzenia i zapraszam na nowa notke do mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajnue, że masz motywacje i działasz. :))

    OdpowiedzUsuń
  6. Cóż - ty przynajmniej spaliła to, co zjadłaś - ja tak nie zrobiłam...
    A ponad 2 h ćwiczeń? Cudownie, tylko nie przesadź, bo podobno z przeciążenia mięśni można zacząć puchnąć, i hamuje się rozwój mięśni, tak czytałam.
    Ale dąż dalej do celu! Powodzenia!
    xoxo

    OdpowiedzUsuń
  7. Ładny bilans. Dobrze, że zjadłaś więcej, bo potrzebowałaś energii na ćwiczenia inaczej mogłabyś zemdleć c:
    Powodzenia w następnych dniach!

    OdpowiedzUsuń